Lasek.
Niedziela, 28 marca 2010
· Komentarze(1)
Kategoria Sezon 2010
Rylu jak to Rylu nie może wysiedzieć w domu i wyciągnął mnie na rower. Wyszliśmy z domu o 13.30 i z racji na moją rękę celem był park, jednak Sagan jak to Sagan w miejscu nie wysiedzi... Pogoda nawet ładna, więc uderzamy na lasek. Stęskniony prawdziwego terenu szedłem jak przecinak ale Michał zaczął stękać, że 'coś mu się dzisiaj nie chce jeździć' ale nie ma tak dobrze. Jak zawsze obok giełdy, gliniankami do lasku na drugą stronę, tam obowiązkowo runda wyścigu, ledwo przetrzymana przez mój prawy bark. Już teraz wiem po co Maja Włoszczowska tak zaparcie ćwiczy ręce... Z powrotem do parku i do domu. Jeszcze po drodze wbiliśmy się w ten zakichany 'marsz życia' i trza było ich omijać. Wypad udany, ręka się goi, rower za krótki ale da się przeżyć. Muszę się za niego zabrać.