Na dziś zaplanowaliśmy sobie króciutki trening na szosie. Ulicą Złotoryjską, gdzie widzieliśmy przechadzającego się anonimowego kolarza w takkim razie, ale i tak pozdrawiamy ;) dotarliśmy do końca Huty Miedzi gdzie skręciliśmy w stronę Dunina. Odległość w jedną stronę wyniosła nas 11km, na miejscu pocałowaliśmy klamkę Starego Młyna i wróciliśmy do Legnicy przez Prostynię. Droga powrotna niosła nas z wiaterkiem w plecy co było bardzo miłym uczuciem. Po drodze zahaczyliśmy również o lasek (ah korci, korci :D) lecz śnieg zalegający na drodze nadal uniemożliwia jazdę. Na przyszły tydzień zapowiadana jest temperatura +10*C, czekamy z niecierpliwością! :) A tak w ogóle to zapomniałem wytrzeć łańcuch i wziął, i zardzewiał. :(
Tak gwoli jasności. Nasze (Ryla i moje) średnie nie wynikają z tego, że jeździmy tak wolno. Treningi na szosie nie schodzą poniżej 20km/h jednak dojazd do szosy, wleczenie za babciami na chodnikach, dojazd/ruszanie ze świateł, sprawdzanie jakości śniegu zaniżają niestety średnią. No to tyle. ;)
Dzisiejszy trening zaplanowaliśmy na pierwszą tegoroczną jazdę w lasku, niestety po przejeździe przez park było jasne, że z planu nici. Topniejący śnieg powodował, że rower myszkował jak chciał. Jednak z odrobiną nadziei z pieśnią na ustach (:D) ruszyliśmy na podbijanie bezdroży lasku złotoryjskiego. Po 3 km marszu z rowerem pod pachą, pod piękną górkę postanowiliśmy zrobić szosę. Ponownie przez park, Koskowicką -> Koskowice -> Księgiegnice -> Legnickie Pole -> Raczkowa -> Nowa Wieś Legnica - Legnica. Niestety i tutaj nie było za wesoło. Większość drogi położona jest pod lekką górkę, a z naprzeciwka przez cały czas wiał wiatr. Pierwszy raz w życiu z braku sił zacząłem rozmawiać sam ze sobą :D Muszę jednak przyznać, że taka forma motywacji też nieźle działa. :) W połowie drogi Rylu został jakieś 200 metrów z tyłu. Miałem nadzieję, że uda mi się dojechać do samego Legnickiego Pola bez zejścia poniżej 20km/h jednak w Księgienicach przy przystanku walnąłem się w śnieg i czekałem na bidon, który przyjechał po ok. minucie. Oczywiście nie chwaląc się, ładnie zostawiłem Rylcia z tyłu :P. W Legnickim Polu na zjeździe z góry chcieliśmy osiągnąć prędkość rzędu 50km/h jednak się nie udało, zabrakło kilku kilometrów, a wszystko znowu przez ten wiatr. Dzisiejszy trening uznaję za udany. Cel na ten miesiąc został osiągnięty. Czekamy na pełną odwilż i regularne treningi w lesie.
Kolejny trening w parku. Pierwszy w kompletnym tegorocznym ubranku :D Białe spodnie i różowa koszulka przyciągają wzrok wielu ludzi. (Szkoda, że nie dziewczyn :P). Na dworze zimno i wiatr. Do południa było znośnie ale najlepsze godziny trzeba spędzić w szkole. W piątek zapowiadane 6*C, czekamy z niecierpliwością.
Przejazd jak przejazd. Lód, śnieg, zimno. Wybraliśmy się troszkę późno bo dopiero o 15, temperatura bardzo szybko spadła. Jeździliśmy w parku bo ostatnio była szosa. Za kilka dni ma być cieplej to może sobie pośmigamy. Morał z dzisiejszego dnia: kochajcie się ludzie, dopóki macie w kim.
Dziś trening na szosie. Najpierw zrobiliśmy kółeczko Legnica->Ziemnice->Grzybiany->Koskowice->Legnica, a później jeszcze dwie pętle dookoła osiedla. Dzisiejsza pogoda już nie sprzyjała tak jak wczoraj. Być może dlatego, że wybraliśmy się zbyt późno. Nie byłoby tak źle, gdyby nie ten niesamowicie silny wiatr. Przy ponownym wjeżdżaniu do Legnicy zauważyliśmy, że woda chlapiąca z kałuż zamarzła na ramie i przerzutkach :) Świetny widok. Czekamy na ciepełko i kontynuujemy treningi.
I rozpoczęliśmy sezon 2010! :) Zapewne jazda w naszym najlepszym terenie czyli lasku złotoryjskim jest jeszcze niemożliwa, postanowiliśmy więc wybrać się do pobliskiego miejscego parku. 3 rundy trwały ok. 35 minut. Nie były one zbyt męczące z uwagi na zalegający wszędzie śnieg i lód. Temperatura powietrza była nawet znośna, pierwszy wypad zaliczony!